Czeeeeść!
Czy Wam też konie dokuczają, tepczą na nogę, nie ustoją w miejscu i nie dają się założyć ogłowia stylem żyrafy? Bo mi tak! Jeźdzę od tak trochę późniejszego początku lipca, w Stajni Mario. Jeźdzę cały czas od tej pory na koniu fryzyjskim, same cudo! Ma na imię Ramzes. Jest świetny, tylko muszę się przy nim nawygimnastykować nieźle. Nie dość, że w siodłarni siodło leży wysoko a ja ledwo biorę i tam z powrotem kładę, raz nawet mi spadło na głowę (haha...) Bo mam ok. 155 cm wzrosty a konie fryzyjskie? Są nieco wyższe! Oj tak, ale za to fajnie się na na nich jeździ.
Ostatmio wieczorem przyjechałam na rowerze na umówioną jazdę. W stajni wisiała jakaś kartka, a nie było pani. Dobrze, czytam: „Paulina! Wyczyść Ramzesa w boksie, przygotuj sprzęt i czekaj na nas, bo jesteśmy w terenie.” Ale wyzwanie. Ja taka malutka i wielki koń. Ale jestem przywyczajona 😁 No to poleciałam do siodłarni po sprzęt, po szczotki i po kantar. Wyciągnęłam go z boksu, na korytarzu czyściłam mu kopyta, co raz mi nadepnał bo musiał „dosięgnąć” siana, które dopiero przyszło i było wszędzie. Musiałam odstawiać jak najdalej i mu mawiać żeby stał spokojnie. Co go ledwo wyczyściłam! Ale było już spokoniej. Ufff, chwila odpoczynku i poszłam po siodło, które zostawiłam na dworze. W.końcu przychodzę i próbuję to jakoś siodło położyć na grzbiecie (bo jestem niziutka) ale wpadłam na pomysł, żeby wejść na siano. O wiele lepiej. Zostało mi najgorsze zadanie - ogłowie. Bo Ramzuś to czasami chce pracować a czasami nie. Kilka prób zakałdania ogłowia nie powiodła się. Wpadłam na pomysł. Wziełam Ramzesa na dwór i go przywiążałam do płotka. Sama weszłam.na płot i założyłam, o wiele wygodniej było! Już przestał mi zachowywać jak żyrafa 😁 i w końcu przyjechali. Mieliśmy jazdę, powtarzaliśmy figury na ujeżdzalni* i pod koniec jazdy jeździliśmy na oklep*, bo musiałam poćwiczyć nad równowagą oraz nad kolanami. Jeździliśmy o zachodzie słońca! 😍 Cudowny widok. Skończyła się jazda, pomogłam pani Ewie wypuścxeniem koni na drugi padoczek oraz dałam kolację Ramzesowi. Też dałam jabłka każdemu po kolei, tak żeby było fair 😏 i pojechałam.do domu, gdy zaczęło się ściemniać. W tej stajni jest mini zoo, są małpki, lamy, wielbłąd, króliczki itd także zwierzątek nie brakuje 😁
Figury na ujeżdzalni* - są różne typy figur. Doświadczeni jeźdzcy, amatorzy, sportowcy stosują takie figury na ćwiczenia. Są takie jak:
• zmiana kierunku po przekątnej
• wolta
• koło
• półwolta
• odwrotna półwolta
• linia środkowa przez ujeżdzalnię
• zmiana kierunku przez ujeżdzalnię
• wężyk (wiecie jak wygląda 😉)
Na oklep* - to jest jazda bez siodła. Dobrze wpływa na równowagę oraz na wyczucie rytmu. Jest przyjemna. (Przynajmniej dla niektórych)
Dobraaa, trzymajcie się! ☺
piątek, 29 lipca 2016
sobota, 25 czerwca 2016
Maj i czerwiec - szalone miesiące!
Hejoooo ludziska!
Tak jak mówiłam, tzn pisałam, byłam na Targach Książek. Później, po Czechach byłam w Szczecinie. Zajeliśmy mocne 1 miejsce! :D Brawo my! 👏
Ale potem było jak szczęście w nieszczęściu.
Same pechy na nas padały. Winda nam się utknęła, byliśmy prawie wszyscy. Tylko 2 osoby wyszły do drugiej windy (Dagmara i Patryk) ponieważ za ciężko było. Pani też chciała wyjść ale nie zdążyła. Utkneła nam pomiędzy piętra a w tym czasie dostałam sms'a od Kasi. Ja byłam przerażona, serce mi stanęło w gardle. Krzyknęłam. A mój kolega Mateusz to był taki szczęśliwy i skakał jak nie wiem co. Serio. Lubi horrory ale to nie znaczy, że ma mnie straszyć czy co. Dzwoniliśmy po pomoc. I zaczęła się gadka mojego kolegi Kuby z klasy: „A jeśli tu jest za mało powietrza?" (W sumie...) ale pani na to odparła: „Jest tu tyle powietrza, że starczy na 8 godzin!" a ja zaczęłam myśleć co najgorsze. Dzwoniliśmy do Dagmary i Patryka. W końcu nas wyciągali. Wszyscy byli szczęśliwi. Ale coś znowu się nam zatrzymała. Kubie to prawie wypadły oczy. Pani na to: „Łapcie oczy!" Hahaha.
Krótkie przerażenie ale już w końcu dotarliśmy. Dagmara płakała, ja też i się przytuliłyśmy. A Patryk dzielny chłop, wszystko załatwił, uspokajał. Heh.. Normalnie jak z horroru...
I mało tego brakowało - spóźniliśmy się na pociąg do Warszawy. Oh no! Ale pani, załatwiła, że mamy za darmo bilety za windę. I dobrze. Czekaliśmy chyba z pół godziny. Wsiadamy, ale wysiadamy w Kutnie. Czekamy tam godzinę na pociąg. Była już noc. No nie. Wszyscy usypiali...
Mieli dość przygód. Ja też. I Mateuszowi nagle jogurt się wylał na jego cały plecak. O Boże. Wszystko miał w jogurcie - książki, scenariusz itd.. W końcu nadjeżdza pociąg.
I jeszcze by tego brakowało! Drzwi się nam zatrzasnęły i nie możemy wejść. Słodki Jezu. To wsiadamy drugimi drzwiami.
Wszyscy byli dość zmęczeni w tym ja. W pociągu poznaliśmy sympatyczną panią i chłopaka, który wyglądał na 18-20 latka.
Pogadaliśmy na temat teatru, nauki, szkoły a nawet miłości. Pani mi powiedziała, że jestem słodka. Czemu słodka? Miło to słyszeć, haha. Jak się szykowaliśmy do wyjśca, zobczyłam czarnego kota w peronie. I już krzyczę „Czarny kot? Już wiem, dlaczego te nieszczęścia na nas padały, normalnie jak szczęście w nieszczęściu!" I wysiedliśmy, zobaczyłam tatę. Rozpłakałam się prawie. Zawsze chciałam, żeby rodzice razem po mnie przyjeżdzali po wycieczce. Myślałam, że jest w pracy, bo miał kursy. W końcu wszyscy padli w ramiona swoich rodziców a pozostali wracali do szkoły, do internatu. Moja mama kupiła bukiety dla pań, za 1 miejsca. Oczywiście w końcu wróciliśmy do domu. Odpoczęłam w końcu.
Z kolei, 16 czerwca, był polonez. Zostałam zaproszona jako towarzysz. Może taniec za bardzo się nie udał ale wiecie, zawsze spoko!
I w końcu konec roku szkolnego. Byłam w sztandarze. Gorąco jak nie wiem. Żeganliśmy 3 klasy gimnazjum... Tak bardzo szkoda... Bo się tak żzyliśmy z tą klasą, znamy się od czasów przedszkolaka, a z innymi, z podstawówki. I takie wzruszające przemówienia mówili. „Bo przecież się spotkamy gdzieś. Ja z Tobą, ze mną Ty.." i już w tym momencie łzy w oczach. Jak dobrze, że idą do liceum, gdzie ja właśnie idę. Dużo wrażeń!
Ludziska, już muszę iść, trzymać się!
Tak jak mówiłam, tzn pisałam, byłam na Targach Książek. Później, po Czechach byłam w Szczecinie. Zajeliśmy mocne 1 miejsce! :D Brawo my! 👏
Ale potem było jak szczęście w nieszczęściu.
Same pechy na nas padały. Winda nam się utknęła, byliśmy prawie wszyscy. Tylko 2 osoby wyszły do drugiej windy (Dagmara i Patryk) ponieważ za ciężko było. Pani też chciała wyjść ale nie zdążyła. Utkneła nam pomiędzy piętra a w tym czasie dostałam sms'a od Kasi. Ja byłam przerażona, serce mi stanęło w gardle. Krzyknęłam. A mój kolega Mateusz to był taki szczęśliwy i skakał jak nie wiem co. Serio. Lubi horrory ale to nie znaczy, że ma mnie straszyć czy co. Dzwoniliśmy po pomoc. I zaczęła się gadka mojego kolegi Kuby z klasy: „A jeśli tu jest za mało powietrza?" (W sumie...) ale pani na to odparła: „Jest tu tyle powietrza, że starczy na 8 godzin!" a ja zaczęłam myśleć co najgorsze. Dzwoniliśmy do Dagmary i Patryka. W końcu nas wyciągali. Wszyscy byli szczęśliwi. Ale coś znowu się nam zatrzymała. Kubie to prawie wypadły oczy. Pani na to: „Łapcie oczy!" Hahaha.
Krótkie przerażenie ale już w końcu dotarliśmy. Dagmara płakała, ja też i się przytuliłyśmy. A Patryk dzielny chłop, wszystko załatwił, uspokajał. Heh.. Normalnie jak z horroru...
I mało tego brakowało - spóźniliśmy się na pociąg do Warszawy. Oh no! Ale pani, załatwiła, że mamy za darmo bilety za windę. I dobrze. Czekaliśmy chyba z pół godziny. Wsiadamy, ale wysiadamy w Kutnie. Czekamy tam godzinę na pociąg. Była już noc. No nie. Wszyscy usypiali...
Mieli dość przygód. Ja też. I Mateuszowi nagle jogurt się wylał na jego cały plecak. O Boże. Wszystko miał w jogurcie - książki, scenariusz itd.. W końcu nadjeżdza pociąg.
I jeszcze by tego brakowało! Drzwi się nam zatrzasnęły i nie możemy wejść. Słodki Jezu. To wsiadamy drugimi drzwiami.
Wszyscy byli dość zmęczeni w tym ja. W pociągu poznaliśmy sympatyczną panią i chłopaka, który wyglądał na 18-20 latka.
Pogadaliśmy na temat teatru, nauki, szkoły a nawet miłości. Pani mi powiedziała, że jestem słodka. Czemu słodka? Miło to słyszeć, haha. Jak się szykowaliśmy do wyjśca, zobczyłam czarnego kota w peronie. I już krzyczę „Czarny kot? Już wiem, dlaczego te nieszczęścia na nas padały, normalnie jak szczęście w nieszczęściu!" I wysiedliśmy, zobaczyłam tatę. Rozpłakałam się prawie. Zawsze chciałam, żeby rodzice razem po mnie przyjeżdzali po wycieczce. Myślałam, że jest w pracy, bo miał kursy. W końcu wszyscy padli w ramiona swoich rodziców a pozostali wracali do szkoły, do internatu. Moja mama kupiła bukiety dla pań, za 1 miejsca. Oczywiście w końcu wróciliśmy do domu. Odpoczęłam w końcu.
Z kolei, 16 czerwca, był polonez. Zostałam zaproszona jako towarzysz. Może taniec za bardzo się nie udał ale wiecie, zawsze spoko!
I w końcu konec roku szkolnego. Byłam w sztandarze. Gorąco jak nie wiem. Żeganliśmy 3 klasy gimnazjum... Tak bardzo szkoda... Bo się tak żzyliśmy z tą klasą, znamy się od czasów przedszkolaka, a z innymi, z podstawówki. I takie wzruszające przemówienia mówili. „Bo przecież się spotkamy gdzieś. Ja z Tobą, ze mną Ty.." i już w tym momencie łzy w oczach. Jak dobrze, że idą do liceum, gdzie ja właśnie idę. Dużo wrażeń!
Ludziska, już muszę iść, trzymać się!
niedziela, 19 czerwca 2016
Dzieje się, dzieje...
Siema!
Oooo, dużo się działo!
Że ja nawet już nie nadążam! xD
Najpierw zacznę po kolei. Byłam na Targach Książek w Warszawie na Stadionie Narodowym - najpierw z klasą a potem sama, z rodzicami by móc kupić książki. Były tanie - po 3-30 zł! Ale w środku Stadionu były nieco droższe. Kupiłam sobie z 5 książek. Właśnie, skoro mówimy o książkach - to przeczytałam trzecią część - Maximum Ride - Ratowanie Świata i Inne Spoty Ekstremalne - a teraz kontynuję ostatnią część przygód Max - Ostatnie Ostrzeżenie, Globalne Ocieplenie - wracając do tematu. Kupiłam „Niezgodna";„Apollo”;„Prymuska” oraz części Bonda „Florystka" i „Tylko martwi nie kłamią" (kryminał - I love!)
Moja siostra kupiła „Trzy metry nad niebem" i „Całkiem zabawna historia" - powiem, że te drugie jest bardzo interesujące.
Tam, w Stadionie jak kupowałam książki z rodziną, spotkałam Cejrowskiego! Boso przez świat! Naprawdę. Zdobyłam zdjęcia i autograf na legitymacji. Jak ja się ucieszyłam! Sama własnym oczom nie wierzyłam - lubię jego przygody i te opowiadania za granicą. Napiszę post jak będę miała czas, bo ostatnio miałam poloneza - tak, poloneza. Opowiem resztę potem - do zobaczenia ludziska! 😀
Oooo, dużo się działo!
Że ja nawet już nie nadążam! xD
Najpierw zacznę po kolei. Byłam na Targach Książek w Warszawie na Stadionie Narodowym - najpierw z klasą a potem sama, z rodzicami by móc kupić książki. Były tanie - po 3-30 zł! Ale w środku Stadionu były nieco droższe. Kupiłam sobie z 5 książek. Właśnie, skoro mówimy o książkach - to przeczytałam trzecią część - Maximum Ride - Ratowanie Świata i Inne Spoty Ekstremalne - a teraz kontynuję ostatnią część przygód Max - Ostatnie Ostrzeżenie, Globalne Ocieplenie - wracając do tematu. Kupiłam „Niezgodna";„Apollo”;„Prymuska” oraz części Bonda „Florystka" i „Tylko martwi nie kłamią" (kryminał - I love!)
Moja siostra kupiła „Trzy metry nad niebem" i „Całkiem zabawna historia" - powiem, że te drugie jest bardzo interesujące.
Tam, w Stadionie jak kupowałam książki z rodziną, spotkałam Cejrowskiego! Boso przez świat! Naprawdę. Zdobyłam zdjęcia i autograf na legitymacji. Jak ja się ucieszyłam! Sama własnym oczom nie wierzyłam - lubię jego przygody i te opowiadania za granicą. Napiszę post jak będę miała czas, bo ostatnio miałam poloneza - tak, poloneza. Opowiem resztę potem - do zobaczenia ludziska! 😀
sobota, 14 maja 2016
Podbite Niemcy, Czechy... I co dalej?
Cześć!
Te 3 dni spędziłam świetnie - 9 maja do 11 maja. W autobusie było troszkę nudno, ale tylko troszkę. Była muzyka, pogaduchy, wygłupy i różne wymyślone gry - i czego tu chcieć więcej? Podróż trochę była męcząca, ponieważ musieliśmy już wyjechać o 5, ale za to jesteśmy mega zadowoleni. Czechy, piękna stolica - Praga, Skalne Miasto (Mnie się najbardziej podobały), Hradczany, Złota Uliczka, Przepaść Macochy, pływanie łódkami i tak by dalej wymieniać! Po prostu cudownie było. Było oczywiście mnóstwo chodzenia, mieliśmy ciągle pod górę albo w dół, przynajmniej fajnie było! Mieszkaliśmy w hotelu JUNO, na 10 piętrze (a ma 15 pięter!) Niestety Wi-Fi trochę zawodziło, ponieważ był tylko na parterze, również jak i w autobusie, ale co tam Wi-Fi, grunt, że była rewelacyjna zabawa! Nawet w pokoju była taka mała imprezka, haha. Powiem Wam, że teksty w Czechach po prostu rozwalały mój system. W WC był taki napis: "Pozor! Kluśka podlaha!" - Czyli "Uwaga! Śliska podłoga!" albo "Pozor Vlak!" Czyli "Uwaga, pociąg!" Po prostu śmiesznie było. Dowiedziałam się także od naprawdę fajnego, miłego pana przewodnika, że Jan Kazimierz, zginął naprawdę w bardzo głupi sposób. Chyba to legenda. Uciekał z wojny do Austrii i tam następnie spadł z konia, a ponieważ, że ciężką zbroję miał to się następnie utopił w wodzie. To już lepiej było iść na wojnę i walczyć a nie spaść z konia i się zabić. Boże, moja mina bezcenna :D Przy okazji poznałam córki naszych nauczycieli, które też pojechały z nami na wycieczkę. Moja wychowawczyni wzięła ze sobą swoją córkę, Zosię a Ola, to córka naszej pani od historii. Naprawdę były w porządku, obie interesują się końmi. Więc "akurat" miałyśmy wspólny temat. Także byłam z nimi w pokoju. Jak wracaliśmy to przy okazji zajechaliśmy do Częstochowy, na Maka. I wracaliśmy prosto do już Warszawy. Zmęczeni ale za to wrażenia były cudowne.
Łapcie mnie, w Skalnym Mieście przy sztucznym jeziorku, które jest przepiękne.
Tuż, tuż. Jutro wyjeżdżam do Szczecina, na Ogólnopolski konkurs teatralny. Och, stresik jest. Mam nadzieję, że nie dostanę tak strasznej tremy 5 minut przed wyjściem na scenę. Chyba wszystko pójdzie zgodnie z planem, że nie zapomnę zdania i co mam robić. Dobra wdech i wydech!
Takie pytanie. Czy Wy kiedyś byliście zagranicą? Jak wrażenia? Czy rzeczywiście moglibyśmy zamieszkać zagranicą na stałe, nikogo nie znając?
Te 3 dni spędziłam świetnie - 9 maja do 11 maja. W autobusie było troszkę nudno, ale tylko troszkę. Była muzyka, pogaduchy, wygłupy i różne wymyślone gry - i czego tu chcieć więcej? Podróż trochę była męcząca, ponieważ musieliśmy już wyjechać o 5, ale za to jesteśmy mega zadowoleni. Czechy, piękna stolica - Praga, Skalne Miasto (Mnie się najbardziej podobały), Hradczany, Złota Uliczka, Przepaść Macochy, pływanie łódkami i tak by dalej wymieniać! Po prostu cudownie było. Było oczywiście mnóstwo chodzenia, mieliśmy ciągle pod górę albo w dół, przynajmniej fajnie było! Mieszkaliśmy w hotelu JUNO, na 10 piętrze (a ma 15 pięter!) Niestety Wi-Fi trochę zawodziło, ponieważ był tylko na parterze, również jak i w autobusie, ale co tam Wi-Fi, grunt, że była rewelacyjna zabawa! Nawet w pokoju była taka mała imprezka, haha. Powiem Wam, że teksty w Czechach po prostu rozwalały mój system. W WC był taki napis: "Pozor! Kluśka podlaha!" - Czyli "Uwaga! Śliska podłoga!" albo "Pozor Vlak!" Czyli "Uwaga, pociąg!" Po prostu śmiesznie było. Dowiedziałam się także od naprawdę fajnego, miłego pana przewodnika, że Jan Kazimierz, zginął naprawdę w bardzo głupi sposób. Chyba to legenda. Uciekał z wojny do Austrii i tam następnie spadł z konia, a ponieważ, że ciężką zbroję miał to się następnie utopił w wodzie. To już lepiej było iść na wojnę i walczyć a nie spaść z konia i się zabić. Boże, moja mina bezcenna :D Przy okazji poznałam córki naszych nauczycieli, które też pojechały z nami na wycieczkę. Moja wychowawczyni wzięła ze sobą swoją córkę, Zosię a Ola, to córka naszej pani od historii. Naprawdę były w porządku, obie interesują się końmi. Więc "akurat" miałyśmy wspólny temat. Także byłam z nimi w pokoju. Jak wracaliśmy to przy okazji zajechaliśmy do Częstochowy, na Maka. I wracaliśmy prosto do już Warszawy. Zmęczeni ale za to wrażenia były cudowne.
Łapcie mnie, w Skalnym Mieście przy sztucznym jeziorku, które jest przepiękne.
Takie pytanie. Czy Wy kiedyś byliście zagranicą? Jak wrażenia? Czy rzeczywiście moglibyśmy zamieszkać zagranicą na stałe, nikogo nie znając?
poniedziałek, 9 maja 2016
W drodze do Czech...
Hej.
Naszym dzisiejszym tematem będzie INTERNET i nie tylko. Właśnie niedawno obejrzałam jeden filmik, co trwał około godziny (warty obejrzenia) Youtuber'a Stuu. Gdy obejrzycie, zrozumiecie wszystko, co Wam chcę konkretnie przekazać. Prosto z mostu, Internet nie jest naszym życiem. Powiem, że warto to obejrzeć, proszę Was o opinie, co o tym sądzicie.
Teraz nie za bardzo mam czas, bo jestem w drodze do Skalnego Miasta w Czechach, więc życzcie mi happy day xD
Trzymajcie się!
Naszym dzisiejszym tematem będzie INTERNET i nie tylko. Właśnie niedawno obejrzałam jeden filmik, co trwał około godziny (warty obejrzenia) Youtuber'a Stuu. Gdy obejrzycie, zrozumiecie wszystko, co Wam chcę konkretnie przekazać. Prosto z mostu, Internet nie jest naszym życiem. Powiem, że warto to obejrzeć, proszę Was o opinie, co o tym sądzicie.
Teraz nie za bardzo mam czas, bo jestem w drodze do Skalnego Miasta w Czechach, więc życzcie mi happy day xD
Trzymajcie się!
niedziela, 17 kwietnia 2016
Myślenie. To co nam nie pozwala zasnąć w nocy.
Cześć. Na dzisiaj to coś zupełnie innego.
Czasem tak się dzieje, że wpadamy w górkę przeróżniejszych myśli. Zastanawiamy się, wątpimy, wymyślamy, ale i także też układamy nasze myśli do pożądanych półek. I przez to bardzo często nie możemy zasnąć w nocy. Niestety ale ciężko jest nie myśleć. Ani za dużo ani za mało nie możemy myśleć. Po prostu jak Jan Kochanowski w „Pieśni XX” przekazuje nam, żeby czerpać z życia jak najwięcej, to tak zwane „Carpie Diem” - chwytaj dzień. Nie tylko wiersze nam przekazują ale i także co mamy na co dzień, tak jak np. kapsle od Tymbarka, które mają motywujące teksty i nie tylko. Kto zbiera takie kapsle? :D Wracając do tematu. Moja pani od historii, mówi nam bardzo często to na swoich lekcjach - „Tu w historii, nie ma miejsca na myślenie, co by było gdyby.." - i owszem! Jak gdyby by nie było II wojny światowej... Może byśmy mieli kilkanaście linii metra, więcej autostrad, nowocześniejszą Warszawę? (I tak wolę taką jaka jest) Historia właśnie nie zna słowa „gdyby." I w historii, i w życiu nie ma takiego miejsca na takie zastanawianie się. No bo dlaczego? Błędy każdy popełnia, których być może żałuje, które są i też przyczyną późniejszych konsekwencji. Poza tym większość na pewno chciałaby mieć swój wehikuł czasu. Niestety. Ale wiecie co? Każdy z nas ma swój wehikuł czasu. Gdy chcesz cofnąć się w czasie - masz wspomnienia. A gdy chcesz zobaczyć w przyszłość - masz marzenia. Pewnego dnia, kiedy ja snułam, ciągle planowałam, gadałam o tych planach, że on w końcu chyba nie wytrzymał i powiedział mi - „Nie myśl o przyszłości. Myśl co jest teraz, a o przeszłości zapominaj..." - i zrozumiałam. Że nie chodzi o to by siedzieć i planować, marzyć, ale chodzi o to, by teraz te właśnie marzenia spełniać. Polecam Wam obejrzeć film „Witajcie we wczoraj" i przemyśleć na końcu jaki to ma morał. Film - totalnie jakby grało nami. Emocje - przynajmniej ja tak się czułam - sami zresztą zobaczycie jak obejrzycie. Wracając do tematu. Tak czy siak, człowiek myśli o wszystkim i o niczym.
Moja wychowawczyni, która uczy nas matematyki - powtarzała to, za każdym razem kiedy my, klasa robiliśmy to samo - pisaliśmy, przepisywaliśmy działanie, które dla nas były po prostu identyczne, obliczaliśmy bez zupełnego myślenia, tylko pisu, pisu i pisu. Gdy pani nas pytała o chodzi, nie potrafiliśmy wytłumaczyć, dlaczego? Dlatego, że nie pomyśleliśmy logiką jak w kryminale. Pani w końcu powiedziała, że my jesteśmy jak roboty a o to nie chodzi. Chodzi o to, żebyśmy my logicznie myśleli nad tym, co piszemy. Nie musimy pisać tak samo jak tamto obliczaliśmy. Można i inaczej, ale z głową. Głowa jest w tym wszystkim najważniejsza, inaczej nie wiesz nawet o co chodzi. Dlatego, gdy pani nam tłumaczy o co tu lata w tej matematyce, prosi nam żebyśmy wszyscy pozamykali zeszyty. Żeby potem zrozumieć pisząc.
Zawsze lepiej pomyśleć zanim się coś powie. Poniżej dałam takie cytaty, które są niestety prawdziwe.
Czasem tak się dzieje, że wpadamy w górkę przeróżniejszych myśli. Zastanawiamy się, wątpimy, wymyślamy, ale i także też układamy nasze myśli do pożądanych półek. I przez to bardzo często nie możemy zasnąć w nocy. Niestety ale ciężko jest nie myśleć. Ani za dużo ani za mało nie możemy myśleć. Po prostu jak Jan Kochanowski w „Pieśni XX” przekazuje nam, żeby czerpać z życia jak najwięcej, to tak zwane „Carpie Diem” - chwytaj dzień. Nie tylko wiersze nam przekazują ale i także co mamy na co dzień, tak jak np. kapsle od Tymbarka, które mają motywujące teksty i nie tylko. Kto zbiera takie kapsle? :D Wracając do tematu. Moja pani od historii, mówi nam bardzo często to na swoich lekcjach - „Tu w historii, nie ma miejsca na myślenie, co by było gdyby.." - i owszem! Jak gdyby by nie było II wojny światowej... Może byśmy mieli kilkanaście linii metra, więcej autostrad, nowocześniejszą Warszawę? (I tak wolę taką jaka jest) Historia właśnie nie zna słowa „gdyby." I w historii, i w życiu nie ma takiego miejsca na takie zastanawianie się. No bo dlaczego? Błędy każdy popełnia, których być może żałuje, które są i też przyczyną późniejszych konsekwencji. Poza tym większość na pewno chciałaby mieć swój wehikuł czasu. Niestety. Ale wiecie co? Każdy z nas ma swój wehikuł czasu. Gdy chcesz cofnąć się w czasie - masz wspomnienia. A gdy chcesz zobaczyć w przyszłość - masz marzenia. Pewnego dnia, kiedy ja snułam, ciągle planowałam, gadałam o tych planach, że on w końcu chyba nie wytrzymał i powiedział mi - „Nie myśl o przyszłości. Myśl co jest teraz, a o przeszłości zapominaj..." - i zrozumiałam. Że nie chodzi o to by siedzieć i planować, marzyć, ale chodzi o to, by teraz te właśnie marzenia spełniać. Polecam Wam obejrzeć film „Witajcie we wczoraj" i przemyśleć na końcu jaki to ma morał. Film - totalnie jakby grało nami. Emocje - przynajmniej ja tak się czułam - sami zresztą zobaczycie jak obejrzycie. Wracając do tematu. Tak czy siak, człowiek myśli o wszystkim i o niczym.
Moja wychowawczyni, która uczy nas matematyki - powtarzała to, za każdym razem kiedy my, klasa robiliśmy to samo - pisaliśmy, przepisywaliśmy działanie, które dla nas były po prostu identyczne, obliczaliśmy bez zupełnego myślenia, tylko pisu, pisu i pisu. Gdy pani nas pytała o chodzi, nie potrafiliśmy wytłumaczyć, dlaczego? Dlatego, że nie pomyśleliśmy logiką jak w kryminale. Pani w końcu powiedziała, że my jesteśmy jak roboty a o to nie chodzi. Chodzi o to, żebyśmy my logicznie myśleli nad tym, co piszemy. Nie musimy pisać tak samo jak tamto obliczaliśmy. Można i inaczej, ale z głową. Głowa jest w tym wszystkim najważniejsza, inaczej nie wiesz nawet o co chodzi. Dlatego, gdy pani nam tłumaczy o co tu lata w tej matematyce, prosi nam żebyśmy wszyscy pozamykali zeszyty. Żeby potem zrozumieć pisząc.
Zawsze lepiej pomyśleć zanim się coś powie. Poniżej dałam takie cytaty, które są niestety prawdziwe.
„Człowiek, choć nie wiem jak wiele by miał, zawsze będzie myśleć, nie o tym co posiada, ale o tym czego nie ma.” - Agnieszka Lisak
„Teraz nie pora myśleć o tym, czego Ci brak. Lepiej pomyśl, co możesz zrobić z tym, co masz.” - Ernest HemingwayI tutaj słusznie powiada autor Ernest. Na dzisiaj to tylko tyle. Trzymajcie się!
piątek, 25 marca 2016
Godzina dla wilka.
No.. Hej?
Zacznijmy od tego, że występ pani Wiosny (czyli mnie) się udał. Ufff, jaka ulga. Przejdźmy dalej, że była godzina W dla Ziemi. Pewnie wiecie co to znaczy? Tym razem była godzina W dla wilka. -> http://www.godzinadlaziemi.pl/ <-
czy wiesz, że objęty ustawową ochroną, nadal ginie z rąk ludzi i czy wiesz, że ta sytuacja może się pogorszyć? Wilkowi w Polsce potrzebne jest coś więcej niż prawo, wilkowi potrzebna jest wielka i silna wataha przyjaciół, którzy staną murem za wilkiem.
Wilk jest rodzinnym, troskliwym i odpowiedzialnym zwierzęciem, zamiast na niego polować, poznajmy te wilcze wartości.
Przechodząc jeszcze dalej, wycieczka do Pragi jest możliwa. Czyli się uda! Fajnie, będzie się ciekawie działo, tego jestem pewna! Usłyszałam właśnie w tym tygodniu wyniki naszych występów w Domu Kultury Muranów, także też świetne wiadomości - zajęliśmy 2 miejsce z występem teatralnym pt: "O żebraku Darai, gazeli i sułtanie." Więc na razie dobre wiadomości.
Co tam u Was się dzieje ciekawego? Spodziewajcie się nowych cytatów! :D
Zacznijmy od tego, że występ pani Wiosny (czyli mnie) się udał. Ufff, jaka ulga. Przejdźmy dalej, że była godzina W dla Ziemi. Pewnie wiecie co to znaczy? Tym razem była godzina W dla wilka. -> http://www.godzinadlaziemi.pl/ <-
"Bądź głosem tych, którzy go nie mają."Wilk żyje w polskich lasach, ale...
czy wiesz, że objęty ustawową ochroną, nadal ginie z rąk ludzi i czy wiesz, że ta sytuacja może się pogorszyć? Wilkowi w Polsce potrzebne jest coś więcej niż prawo, wilkowi potrzebna jest wielka i silna wataha przyjaciół, którzy staną murem za wilkiem.
Wilk jest rodzinnym, troskliwym i odpowiedzialnym zwierzęciem, zamiast na niego polować, poznajmy te wilcze wartości.
Przechodząc jeszcze dalej, wycieczka do Pragi jest możliwa. Czyli się uda! Fajnie, będzie się ciekawie działo, tego jestem pewna! Usłyszałam właśnie w tym tygodniu wyniki naszych występów w Domu Kultury Muranów, także też świetne wiadomości - zajęliśmy 2 miejsce z występem teatralnym pt: "O żebraku Darai, gazeli i sułtanie." Więc na razie dobre wiadomości.
Co tam u Was się dzieje ciekawego? Spodziewajcie się nowych cytatów! :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)