Czeeeeść!
Czy Wam też konie dokuczają, tepczą na nogę, nie ustoją w miejscu i nie dają się założyć ogłowia stylem żyrafy? Bo mi tak! Jeźdzę od tak trochę późniejszego początku lipca, w Stajni Mario. Jeźdzę cały czas od tej pory na koniu fryzyjskim, same cudo! Ma na imię Ramzes. Jest świetny, tylko muszę się przy nim nawygimnastykować nieźle. Nie dość, że w siodłarni siodło leży wysoko a ja ledwo biorę i tam z powrotem kładę, raz nawet mi spadło na głowę (haha...) Bo mam ok. 155 cm wzrosty a konie fryzyjskie? Są nieco wyższe! Oj tak, ale za to fajnie się na na nich jeździ.
Ostatmio wieczorem przyjechałam na rowerze na umówioną jazdę. W stajni wisiała jakaś kartka, a nie było pani. Dobrze, czytam: „Paulina! Wyczyść Ramzesa w boksie, przygotuj sprzęt i czekaj na nas, bo jesteśmy w terenie.” Ale wyzwanie. Ja taka malutka i wielki koń. Ale jestem przywyczajona 😁 No to poleciałam do siodłarni po sprzęt, po szczotki i po kantar. Wyciągnęłam go z boksu, na korytarzu czyściłam mu kopyta, co raz mi nadepnał bo musiał „dosięgnąć” siana, które dopiero przyszło i było wszędzie. Musiałam odstawiać jak najdalej i mu mawiać żeby stał spokojnie. Co go ledwo wyczyściłam! Ale było już spokoniej. Ufff, chwila odpoczynku i poszłam po siodło, które zostawiłam na dworze. W.końcu przychodzę i próbuję to jakoś siodło położyć na grzbiecie (bo jestem niziutka) ale wpadłam na pomysł, żeby wejść na siano. O wiele lepiej. Zostało mi najgorsze zadanie - ogłowie. Bo Ramzuś to czasami chce pracować a czasami nie. Kilka prób zakałdania ogłowia nie powiodła się. Wpadłam na pomysł. Wziełam Ramzesa na dwór i go przywiążałam do płotka. Sama weszłam.na płot i założyłam, o wiele wygodniej było! Już przestał mi zachowywać jak żyrafa 😁 i w końcu przyjechali. Mieliśmy jazdę, powtarzaliśmy figury na ujeżdzalni* i pod koniec jazdy jeździliśmy na oklep*, bo musiałam poćwiczyć nad równowagą oraz nad kolanami. Jeździliśmy o zachodzie słońca! 😍 Cudowny widok. Skończyła się jazda, pomogłam pani Ewie wypuścxeniem koni na drugi padoczek oraz dałam kolację Ramzesowi. Też dałam jabłka każdemu po kolei, tak żeby było fair 😏 i pojechałam.do domu, gdy zaczęło się ściemniać. W tej stajni jest mini zoo, są małpki, lamy, wielbłąd, króliczki itd także zwierzątek nie brakuje 😁
Figury na ujeżdzalni* - są różne typy figur. Doświadczeni jeźdzcy, amatorzy, sportowcy stosują takie figury na ćwiczenia. Są takie jak:
• zmiana kierunku po przekątnej
• wolta
• koło
• półwolta
• odwrotna półwolta
• linia środkowa przez ujeżdzalnię
• zmiana kierunku przez ujeżdzalnię
• wężyk (wiecie jak wygląda 😉)
Na oklep* - to jest jazda bez siodła. Dobrze wpływa na równowagę oraz na wyczucie rytmu. Jest przyjemna. (Przynajmniej dla niektórych)
Dobraaa, trzymajcie się! ☺
piątek, 29 lipca 2016
sobota, 25 czerwca 2016
Maj i czerwiec - szalone miesiące!
Hejoooo ludziska!
Tak jak mówiłam, tzn pisałam, byłam na Targach Książek. Później, po Czechach byłam w Szczecinie. Zajeliśmy mocne 1 miejsce! :D Brawo my! 👏
Ale potem było jak szczęście w nieszczęściu.
Same pechy na nas padały. Winda nam się utknęła, byliśmy prawie wszyscy. Tylko 2 osoby wyszły do drugiej windy (Dagmara i Patryk) ponieważ za ciężko było. Pani też chciała wyjść ale nie zdążyła. Utkneła nam pomiędzy piętra a w tym czasie dostałam sms'a od Kasi. Ja byłam przerażona, serce mi stanęło w gardle. Krzyknęłam. A mój kolega Mateusz to był taki szczęśliwy i skakał jak nie wiem co. Serio. Lubi horrory ale to nie znaczy, że ma mnie straszyć czy co. Dzwoniliśmy po pomoc. I zaczęła się gadka mojego kolegi Kuby z klasy: „A jeśli tu jest za mało powietrza?" (W sumie...) ale pani na to odparła: „Jest tu tyle powietrza, że starczy na 8 godzin!" a ja zaczęłam myśleć co najgorsze. Dzwoniliśmy do Dagmary i Patryka. W końcu nas wyciągali. Wszyscy byli szczęśliwi. Ale coś znowu się nam zatrzymała. Kubie to prawie wypadły oczy. Pani na to: „Łapcie oczy!" Hahaha.
Krótkie przerażenie ale już w końcu dotarliśmy. Dagmara płakała, ja też i się przytuliłyśmy. A Patryk dzielny chłop, wszystko załatwił, uspokajał. Heh.. Normalnie jak z horroru...
I mało tego brakowało - spóźniliśmy się na pociąg do Warszawy. Oh no! Ale pani, załatwiła, że mamy za darmo bilety za windę. I dobrze. Czekaliśmy chyba z pół godziny. Wsiadamy, ale wysiadamy w Kutnie. Czekamy tam godzinę na pociąg. Była już noc. No nie. Wszyscy usypiali...
Mieli dość przygód. Ja też. I Mateuszowi nagle jogurt się wylał na jego cały plecak. O Boże. Wszystko miał w jogurcie - książki, scenariusz itd.. W końcu nadjeżdza pociąg.
I jeszcze by tego brakowało! Drzwi się nam zatrzasnęły i nie możemy wejść. Słodki Jezu. To wsiadamy drugimi drzwiami.
Wszyscy byli dość zmęczeni w tym ja. W pociągu poznaliśmy sympatyczną panią i chłopaka, który wyglądał na 18-20 latka.
Pogadaliśmy na temat teatru, nauki, szkoły a nawet miłości. Pani mi powiedziała, że jestem słodka. Czemu słodka? Miło to słyszeć, haha. Jak się szykowaliśmy do wyjśca, zobczyłam czarnego kota w peronie. I już krzyczę „Czarny kot? Już wiem, dlaczego te nieszczęścia na nas padały, normalnie jak szczęście w nieszczęściu!" I wysiedliśmy, zobaczyłam tatę. Rozpłakałam się prawie. Zawsze chciałam, żeby rodzice razem po mnie przyjeżdzali po wycieczce. Myślałam, że jest w pracy, bo miał kursy. W końcu wszyscy padli w ramiona swoich rodziców a pozostali wracali do szkoły, do internatu. Moja mama kupiła bukiety dla pań, za 1 miejsca. Oczywiście w końcu wróciliśmy do domu. Odpoczęłam w końcu.
Z kolei, 16 czerwca, był polonez. Zostałam zaproszona jako towarzysz. Może taniec za bardzo się nie udał ale wiecie, zawsze spoko!
I w końcu konec roku szkolnego. Byłam w sztandarze. Gorąco jak nie wiem. Żeganliśmy 3 klasy gimnazjum... Tak bardzo szkoda... Bo się tak żzyliśmy z tą klasą, znamy się od czasów przedszkolaka, a z innymi, z podstawówki. I takie wzruszające przemówienia mówili. „Bo przecież się spotkamy gdzieś. Ja z Tobą, ze mną Ty.." i już w tym momencie łzy w oczach. Jak dobrze, że idą do liceum, gdzie ja właśnie idę. Dużo wrażeń!
Ludziska, już muszę iść, trzymać się!
Tak jak mówiłam, tzn pisałam, byłam na Targach Książek. Później, po Czechach byłam w Szczecinie. Zajeliśmy mocne 1 miejsce! :D Brawo my! 👏
Ale potem było jak szczęście w nieszczęściu.
Same pechy na nas padały. Winda nam się utknęła, byliśmy prawie wszyscy. Tylko 2 osoby wyszły do drugiej windy (Dagmara i Patryk) ponieważ za ciężko było. Pani też chciała wyjść ale nie zdążyła. Utkneła nam pomiędzy piętra a w tym czasie dostałam sms'a od Kasi. Ja byłam przerażona, serce mi stanęło w gardle. Krzyknęłam. A mój kolega Mateusz to był taki szczęśliwy i skakał jak nie wiem co. Serio. Lubi horrory ale to nie znaczy, że ma mnie straszyć czy co. Dzwoniliśmy po pomoc. I zaczęła się gadka mojego kolegi Kuby z klasy: „A jeśli tu jest za mało powietrza?" (W sumie...) ale pani na to odparła: „Jest tu tyle powietrza, że starczy na 8 godzin!" a ja zaczęłam myśleć co najgorsze. Dzwoniliśmy do Dagmary i Patryka. W końcu nas wyciągali. Wszyscy byli szczęśliwi. Ale coś znowu się nam zatrzymała. Kubie to prawie wypadły oczy. Pani na to: „Łapcie oczy!" Hahaha.
Krótkie przerażenie ale już w końcu dotarliśmy. Dagmara płakała, ja też i się przytuliłyśmy. A Patryk dzielny chłop, wszystko załatwił, uspokajał. Heh.. Normalnie jak z horroru...
I mało tego brakowało - spóźniliśmy się na pociąg do Warszawy. Oh no! Ale pani, załatwiła, że mamy za darmo bilety za windę. I dobrze. Czekaliśmy chyba z pół godziny. Wsiadamy, ale wysiadamy w Kutnie. Czekamy tam godzinę na pociąg. Była już noc. No nie. Wszyscy usypiali...
Mieli dość przygód. Ja też. I Mateuszowi nagle jogurt się wylał na jego cały plecak. O Boże. Wszystko miał w jogurcie - książki, scenariusz itd.. W końcu nadjeżdza pociąg.
I jeszcze by tego brakowało! Drzwi się nam zatrzasnęły i nie możemy wejść. Słodki Jezu. To wsiadamy drugimi drzwiami.
Wszyscy byli dość zmęczeni w tym ja. W pociągu poznaliśmy sympatyczną panią i chłopaka, który wyglądał na 18-20 latka.
Pogadaliśmy na temat teatru, nauki, szkoły a nawet miłości. Pani mi powiedziała, że jestem słodka. Czemu słodka? Miło to słyszeć, haha. Jak się szykowaliśmy do wyjśca, zobczyłam czarnego kota w peronie. I już krzyczę „Czarny kot? Już wiem, dlaczego te nieszczęścia na nas padały, normalnie jak szczęście w nieszczęściu!" I wysiedliśmy, zobaczyłam tatę. Rozpłakałam się prawie. Zawsze chciałam, żeby rodzice razem po mnie przyjeżdzali po wycieczce. Myślałam, że jest w pracy, bo miał kursy. W końcu wszyscy padli w ramiona swoich rodziców a pozostali wracali do szkoły, do internatu. Moja mama kupiła bukiety dla pań, za 1 miejsca. Oczywiście w końcu wróciliśmy do domu. Odpoczęłam w końcu.
Z kolei, 16 czerwca, był polonez. Zostałam zaproszona jako towarzysz. Może taniec za bardzo się nie udał ale wiecie, zawsze spoko!
I w końcu konec roku szkolnego. Byłam w sztandarze. Gorąco jak nie wiem. Żeganliśmy 3 klasy gimnazjum... Tak bardzo szkoda... Bo się tak żzyliśmy z tą klasą, znamy się od czasów przedszkolaka, a z innymi, z podstawówki. I takie wzruszające przemówienia mówili. „Bo przecież się spotkamy gdzieś. Ja z Tobą, ze mną Ty.." i już w tym momencie łzy w oczach. Jak dobrze, że idą do liceum, gdzie ja właśnie idę. Dużo wrażeń!
Ludziska, już muszę iść, trzymać się!
niedziela, 19 czerwca 2016
Dzieje się, dzieje...
Siema!
Oooo, dużo się działo!
Że ja nawet już nie nadążam! xD
Najpierw zacznę po kolei. Byłam na Targach Książek w Warszawie na Stadionie Narodowym - najpierw z klasą a potem sama, z rodzicami by móc kupić książki. Były tanie - po 3-30 zł! Ale w środku Stadionu były nieco droższe. Kupiłam sobie z 5 książek. Właśnie, skoro mówimy o książkach - to przeczytałam trzecią część - Maximum Ride - Ratowanie Świata i Inne Spoty Ekstremalne - a teraz kontynuję ostatnią część przygód Max - Ostatnie Ostrzeżenie, Globalne Ocieplenie - wracając do tematu. Kupiłam „Niezgodna";„Apollo”;„Prymuska” oraz części Bonda „Florystka" i „Tylko martwi nie kłamią" (kryminał - I love!)
Moja siostra kupiła „Trzy metry nad niebem" i „Całkiem zabawna historia" - powiem, że te drugie jest bardzo interesujące.
Tam, w Stadionie jak kupowałam książki z rodziną, spotkałam Cejrowskiego! Boso przez świat! Naprawdę. Zdobyłam zdjęcia i autograf na legitymacji. Jak ja się ucieszyłam! Sama własnym oczom nie wierzyłam - lubię jego przygody i te opowiadania za granicą. Napiszę post jak będę miała czas, bo ostatnio miałam poloneza - tak, poloneza. Opowiem resztę potem - do zobaczenia ludziska! 😀
Oooo, dużo się działo!
Że ja nawet już nie nadążam! xD
Najpierw zacznę po kolei. Byłam na Targach Książek w Warszawie na Stadionie Narodowym - najpierw z klasą a potem sama, z rodzicami by móc kupić książki. Były tanie - po 3-30 zł! Ale w środku Stadionu były nieco droższe. Kupiłam sobie z 5 książek. Właśnie, skoro mówimy o książkach - to przeczytałam trzecią część - Maximum Ride - Ratowanie Świata i Inne Spoty Ekstremalne - a teraz kontynuję ostatnią część przygód Max - Ostatnie Ostrzeżenie, Globalne Ocieplenie - wracając do tematu. Kupiłam „Niezgodna";„Apollo”;„Prymuska” oraz części Bonda „Florystka" i „Tylko martwi nie kłamią" (kryminał - I love!)
Moja siostra kupiła „Trzy metry nad niebem" i „Całkiem zabawna historia" - powiem, że te drugie jest bardzo interesujące.
Tam, w Stadionie jak kupowałam książki z rodziną, spotkałam Cejrowskiego! Boso przez świat! Naprawdę. Zdobyłam zdjęcia i autograf na legitymacji. Jak ja się ucieszyłam! Sama własnym oczom nie wierzyłam - lubię jego przygody i te opowiadania za granicą. Napiszę post jak będę miała czas, bo ostatnio miałam poloneza - tak, poloneza. Opowiem resztę potem - do zobaczenia ludziska! 😀
sobota, 14 maja 2016
Podbite Niemcy, Czechy... I co dalej?
Cześć!
Te 3 dni spędziłam świetnie - 9 maja do 11 maja. W autobusie było troszkę nudno, ale tylko troszkę. Była muzyka, pogaduchy, wygłupy i różne wymyślone gry - i czego tu chcieć więcej? Podróż trochę była męcząca, ponieważ musieliśmy już wyjechać o 5, ale za to jesteśmy mega zadowoleni. Czechy, piękna stolica - Praga, Skalne Miasto (Mnie się najbardziej podobały), Hradczany, Złota Uliczka, Przepaść Macochy, pływanie łódkami i tak by dalej wymieniać! Po prostu cudownie było. Było oczywiście mnóstwo chodzenia, mieliśmy ciągle pod górę albo w dół, przynajmniej fajnie było! Mieszkaliśmy w hotelu JUNO, na 10 piętrze (a ma 15 pięter!) Niestety Wi-Fi trochę zawodziło, ponieważ był tylko na parterze, również jak i w autobusie, ale co tam Wi-Fi, grunt, że była rewelacyjna zabawa! Nawet w pokoju była taka mała imprezka, haha. Powiem Wam, że teksty w Czechach po prostu rozwalały mój system. W WC był taki napis: "Pozor! Kluśka podlaha!" - Czyli "Uwaga! Śliska podłoga!" albo "Pozor Vlak!" Czyli "Uwaga, pociąg!" Po prostu śmiesznie było. Dowiedziałam się także od naprawdę fajnego, miłego pana przewodnika, że Jan Kazimierz, zginął naprawdę w bardzo głupi sposób. Chyba to legenda. Uciekał z wojny do Austrii i tam następnie spadł z konia, a ponieważ, że ciężką zbroję miał to się następnie utopił w wodzie. To już lepiej było iść na wojnę i walczyć a nie spaść z konia i się zabić. Boże, moja mina bezcenna :D Przy okazji poznałam córki naszych nauczycieli, które też pojechały z nami na wycieczkę. Moja wychowawczyni wzięła ze sobą swoją córkę, Zosię a Ola, to córka naszej pani od historii. Naprawdę były w porządku, obie interesują się końmi. Więc "akurat" miałyśmy wspólny temat. Także byłam z nimi w pokoju. Jak wracaliśmy to przy okazji zajechaliśmy do Częstochowy, na Maka. I wracaliśmy prosto do już Warszawy. Zmęczeni ale za to wrażenia były cudowne.
Łapcie mnie, w Skalnym Mieście przy sztucznym jeziorku, które jest przepiękne.
Tuż, tuż. Jutro wyjeżdżam do Szczecina, na Ogólnopolski konkurs teatralny. Och, stresik jest. Mam nadzieję, że nie dostanę tak strasznej tremy 5 minut przed wyjściem na scenę. Chyba wszystko pójdzie zgodnie z planem, że nie zapomnę zdania i co mam robić. Dobra wdech i wydech!
Takie pytanie. Czy Wy kiedyś byliście zagranicą? Jak wrażenia? Czy rzeczywiście moglibyśmy zamieszkać zagranicą na stałe, nikogo nie znając?
Te 3 dni spędziłam świetnie - 9 maja do 11 maja. W autobusie było troszkę nudno, ale tylko troszkę. Była muzyka, pogaduchy, wygłupy i różne wymyślone gry - i czego tu chcieć więcej? Podróż trochę była męcząca, ponieważ musieliśmy już wyjechać o 5, ale za to jesteśmy mega zadowoleni. Czechy, piękna stolica - Praga, Skalne Miasto (Mnie się najbardziej podobały), Hradczany, Złota Uliczka, Przepaść Macochy, pływanie łódkami i tak by dalej wymieniać! Po prostu cudownie było. Było oczywiście mnóstwo chodzenia, mieliśmy ciągle pod górę albo w dół, przynajmniej fajnie było! Mieszkaliśmy w hotelu JUNO, na 10 piętrze (a ma 15 pięter!) Niestety Wi-Fi trochę zawodziło, ponieważ był tylko na parterze, również jak i w autobusie, ale co tam Wi-Fi, grunt, że była rewelacyjna zabawa! Nawet w pokoju była taka mała imprezka, haha. Powiem Wam, że teksty w Czechach po prostu rozwalały mój system. W WC był taki napis: "Pozor! Kluśka podlaha!" - Czyli "Uwaga! Śliska podłoga!" albo "Pozor Vlak!" Czyli "Uwaga, pociąg!" Po prostu śmiesznie było. Dowiedziałam się także od naprawdę fajnego, miłego pana przewodnika, że Jan Kazimierz, zginął naprawdę w bardzo głupi sposób. Chyba to legenda. Uciekał z wojny do Austrii i tam następnie spadł z konia, a ponieważ, że ciężką zbroję miał to się następnie utopił w wodzie. To już lepiej było iść na wojnę i walczyć a nie spaść z konia i się zabić. Boże, moja mina bezcenna :D Przy okazji poznałam córki naszych nauczycieli, które też pojechały z nami na wycieczkę. Moja wychowawczyni wzięła ze sobą swoją córkę, Zosię a Ola, to córka naszej pani od historii. Naprawdę były w porządku, obie interesują się końmi. Więc "akurat" miałyśmy wspólny temat. Także byłam z nimi w pokoju. Jak wracaliśmy to przy okazji zajechaliśmy do Częstochowy, na Maka. I wracaliśmy prosto do już Warszawy. Zmęczeni ale za to wrażenia były cudowne.
Łapcie mnie, w Skalnym Mieście przy sztucznym jeziorku, które jest przepiękne.
Takie pytanie. Czy Wy kiedyś byliście zagranicą? Jak wrażenia? Czy rzeczywiście moglibyśmy zamieszkać zagranicą na stałe, nikogo nie znając?
poniedziałek, 9 maja 2016
W drodze do Czech...
Hej.
Naszym dzisiejszym tematem będzie INTERNET i nie tylko. Właśnie niedawno obejrzałam jeden filmik, co trwał około godziny (warty obejrzenia) Youtuber'a Stuu. Gdy obejrzycie, zrozumiecie wszystko, co Wam chcę konkretnie przekazać. Prosto z mostu, Internet nie jest naszym życiem. Powiem, że warto to obejrzeć, proszę Was o opinie, co o tym sądzicie.
Teraz nie za bardzo mam czas, bo jestem w drodze do Skalnego Miasta w Czechach, więc życzcie mi happy day xD
Trzymajcie się!
Naszym dzisiejszym tematem będzie INTERNET i nie tylko. Właśnie niedawno obejrzałam jeden filmik, co trwał około godziny (warty obejrzenia) Youtuber'a Stuu. Gdy obejrzycie, zrozumiecie wszystko, co Wam chcę konkretnie przekazać. Prosto z mostu, Internet nie jest naszym życiem. Powiem, że warto to obejrzeć, proszę Was o opinie, co o tym sądzicie.
Teraz nie za bardzo mam czas, bo jestem w drodze do Skalnego Miasta w Czechach, więc życzcie mi happy day xD
Trzymajcie się!
niedziela, 17 kwietnia 2016
Myślenie. To co nam nie pozwala zasnąć w nocy.
Cześć. Na dzisiaj to coś zupełnie innego.
Czasem tak się dzieje, że wpadamy w górkę przeróżniejszych myśli. Zastanawiamy się, wątpimy, wymyślamy, ale i także też układamy nasze myśli do pożądanych półek. I przez to bardzo często nie możemy zasnąć w nocy. Niestety ale ciężko jest nie myśleć. Ani za dużo ani za mało nie możemy myśleć. Po prostu jak Jan Kochanowski w „Pieśni XX” przekazuje nam, żeby czerpać z życia jak najwięcej, to tak zwane „Carpie Diem” - chwytaj dzień. Nie tylko wiersze nam przekazują ale i także co mamy na co dzień, tak jak np. kapsle od Tymbarka, które mają motywujące teksty i nie tylko. Kto zbiera takie kapsle? :D Wracając do tematu. Moja pani od historii, mówi nam bardzo często to na swoich lekcjach - „Tu w historii, nie ma miejsca na myślenie, co by było gdyby.." - i owszem! Jak gdyby by nie było II wojny światowej... Może byśmy mieli kilkanaście linii metra, więcej autostrad, nowocześniejszą Warszawę? (I tak wolę taką jaka jest) Historia właśnie nie zna słowa „gdyby." I w historii, i w życiu nie ma takiego miejsca na takie zastanawianie się. No bo dlaczego? Błędy każdy popełnia, których być może żałuje, które są i też przyczyną późniejszych konsekwencji. Poza tym większość na pewno chciałaby mieć swój wehikuł czasu. Niestety. Ale wiecie co? Każdy z nas ma swój wehikuł czasu. Gdy chcesz cofnąć się w czasie - masz wspomnienia. A gdy chcesz zobaczyć w przyszłość - masz marzenia. Pewnego dnia, kiedy ja snułam, ciągle planowałam, gadałam o tych planach, że on w końcu chyba nie wytrzymał i powiedział mi - „Nie myśl o przyszłości. Myśl co jest teraz, a o przeszłości zapominaj..." - i zrozumiałam. Że nie chodzi o to by siedzieć i planować, marzyć, ale chodzi o to, by teraz te właśnie marzenia spełniać. Polecam Wam obejrzeć film „Witajcie we wczoraj" i przemyśleć na końcu jaki to ma morał. Film - totalnie jakby grało nami. Emocje - przynajmniej ja tak się czułam - sami zresztą zobaczycie jak obejrzycie. Wracając do tematu. Tak czy siak, człowiek myśli o wszystkim i o niczym.
Moja wychowawczyni, która uczy nas matematyki - powtarzała to, za każdym razem kiedy my, klasa robiliśmy to samo - pisaliśmy, przepisywaliśmy działanie, które dla nas były po prostu identyczne, obliczaliśmy bez zupełnego myślenia, tylko pisu, pisu i pisu. Gdy pani nas pytała o chodzi, nie potrafiliśmy wytłumaczyć, dlaczego? Dlatego, że nie pomyśleliśmy logiką jak w kryminale. Pani w końcu powiedziała, że my jesteśmy jak roboty a o to nie chodzi. Chodzi o to, żebyśmy my logicznie myśleli nad tym, co piszemy. Nie musimy pisać tak samo jak tamto obliczaliśmy. Można i inaczej, ale z głową. Głowa jest w tym wszystkim najważniejsza, inaczej nie wiesz nawet o co chodzi. Dlatego, gdy pani nam tłumaczy o co tu lata w tej matematyce, prosi nam żebyśmy wszyscy pozamykali zeszyty. Żeby potem zrozumieć pisząc.
Zawsze lepiej pomyśleć zanim się coś powie. Poniżej dałam takie cytaty, które są niestety prawdziwe.
Czasem tak się dzieje, że wpadamy w górkę przeróżniejszych myśli. Zastanawiamy się, wątpimy, wymyślamy, ale i także też układamy nasze myśli do pożądanych półek. I przez to bardzo często nie możemy zasnąć w nocy. Niestety ale ciężko jest nie myśleć. Ani za dużo ani za mało nie możemy myśleć. Po prostu jak Jan Kochanowski w „Pieśni XX” przekazuje nam, żeby czerpać z życia jak najwięcej, to tak zwane „Carpie Diem” - chwytaj dzień. Nie tylko wiersze nam przekazują ale i także co mamy na co dzień, tak jak np. kapsle od Tymbarka, które mają motywujące teksty i nie tylko. Kto zbiera takie kapsle? :D Wracając do tematu. Moja pani od historii, mówi nam bardzo często to na swoich lekcjach - „Tu w historii, nie ma miejsca na myślenie, co by było gdyby.." - i owszem! Jak gdyby by nie było II wojny światowej... Może byśmy mieli kilkanaście linii metra, więcej autostrad, nowocześniejszą Warszawę? (I tak wolę taką jaka jest) Historia właśnie nie zna słowa „gdyby." I w historii, i w życiu nie ma takiego miejsca na takie zastanawianie się. No bo dlaczego? Błędy każdy popełnia, których być może żałuje, które są i też przyczyną późniejszych konsekwencji. Poza tym większość na pewno chciałaby mieć swój wehikuł czasu. Niestety. Ale wiecie co? Każdy z nas ma swój wehikuł czasu. Gdy chcesz cofnąć się w czasie - masz wspomnienia. A gdy chcesz zobaczyć w przyszłość - masz marzenia. Pewnego dnia, kiedy ja snułam, ciągle planowałam, gadałam o tych planach, że on w końcu chyba nie wytrzymał i powiedział mi - „Nie myśl o przyszłości. Myśl co jest teraz, a o przeszłości zapominaj..." - i zrozumiałam. Że nie chodzi o to by siedzieć i planować, marzyć, ale chodzi o to, by teraz te właśnie marzenia spełniać. Polecam Wam obejrzeć film „Witajcie we wczoraj" i przemyśleć na końcu jaki to ma morał. Film - totalnie jakby grało nami. Emocje - przynajmniej ja tak się czułam - sami zresztą zobaczycie jak obejrzycie. Wracając do tematu. Tak czy siak, człowiek myśli o wszystkim i o niczym.
Moja wychowawczyni, która uczy nas matematyki - powtarzała to, za każdym razem kiedy my, klasa robiliśmy to samo - pisaliśmy, przepisywaliśmy działanie, które dla nas były po prostu identyczne, obliczaliśmy bez zupełnego myślenia, tylko pisu, pisu i pisu. Gdy pani nas pytała o chodzi, nie potrafiliśmy wytłumaczyć, dlaczego? Dlatego, że nie pomyśleliśmy logiką jak w kryminale. Pani w końcu powiedziała, że my jesteśmy jak roboty a o to nie chodzi. Chodzi o to, żebyśmy my logicznie myśleli nad tym, co piszemy. Nie musimy pisać tak samo jak tamto obliczaliśmy. Można i inaczej, ale z głową. Głowa jest w tym wszystkim najważniejsza, inaczej nie wiesz nawet o co chodzi. Dlatego, gdy pani nam tłumaczy o co tu lata w tej matematyce, prosi nam żebyśmy wszyscy pozamykali zeszyty. Żeby potem zrozumieć pisząc.
Zawsze lepiej pomyśleć zanim się coś powie. Poniżej dałam takie cytaty, które są niestety prawdziwe.
„Człowiek, choć nie wiem jak wiele by miał, zawsze będzie myśleć, nie o tym co posiada, ale o tym czego nie ma.” - Agnieszka Lisak
„Teraz nie pora myśleć o tym, czego Ci brak. Lepiej pomyśl, co możesz zrobić z tym, co masz.” - Ernest HemingwayI tutaj słusznie powiada autor Ernest. Na dzisiaj to tylko tyle. Trzymajcie się!
piątek, 25 marca 2016
Godzina dla wilka.
No.. Hej?
Zacznijmy od tego, że występ pani Wiosny (czyli mnie) się udał. Ufff, jaka ulga. Przejdźmy dalej, że była godzina W dla Ziemi. Pewnie wiecie co to znaczy? Tym razem była godzina W dla wilka. -> http://www.godzinadlaziemi.pl/ <-
czy wiesz, że objęty ustawową ochroną, nadal ginie z rąk ludzi i czy wiesz, że ta sytuacja może się pogorszyć? Wilkowi w Polsce potrzebne jest coś więcej niż prawo, wilkowi potrzebna jest wielka i silna wataha przyjaciół, którzy staną murem za wilkiem.
Wilk jest rodzinnym, troskliwym i odpowiedzialnym zwierzęciem, zamiast na niego polować, poznajmy te wilcze wartości.
Przechodząc jeszcze dalej, wycieczka do Pragi jest możliwa. Czyli się uda! Fajnie, będzie się ciekawie działo, tego jestem pewna! Usłyszałam właśnie w tym tygodniu wyniki naszych występów w Domu Kultury Muranów, także też świetne wiadomości - zajęliśmy 2 miejsce z występem teatralnym pt: "O żebraku Darai, gazeli i sułtanie." Więc na razie dobre wiadomości.
Co tam u Was się dzieje ciekawego? Spodziewajcie się nowych cytatów! :D
Zacznijmy od tego, że występ pani Wiosny (czyli mnie) się udał. Ufff, jaka ulga. Przejdźmy dalej, że była godzina W dla Ziemi. Pewnie wiecie co to znaczy? Tym razem była godzina W dla wilka. -> http://www.godzinadlaziemi.pl/ <-
"Bądź głosem tych, którzy go nie mają."Wilk żyje w polskich lasach, ale...
czy wiesz, że objęty ustawową ochroną, nadal ginie z rąk ludzi i czy wiesz, że ta sytuacja może się pogorszyć? Wilkowi w Polsce potrzebne jest coś więcej niż prawo, wilkowi potrzebna jest wielka i silna wataha przyjaciół, którzy staną murem za wilkiem.
Wilk jest rodzinnym, troskliwym i odpowiedzialnym zwierzęciem, zamiast na niego polować, poznajmy te wilcze wartości.
Przechodząc jeszcze dalej, wycieczka do Pragi jest możliwa. Czyli się uda! Fajnie, będzie się ciekawie działo, tego jestem pewna! Usłyszałam właśnie w tym tygodniu wyniki naszych występów w Domu Kultury Muranów, także też świetne wiadomości - zajęliśmy 2 miejsce z występem teatralnym pt: "O żebraku Darai, gazeli i sułtanie." Więc na razie dobre wiadomości.
Co tam u Was się dzieje ciekawego? Spodziewajcie się nowych cytatów! :D
piątek, 18 marca 2016
Taniec? Przed całą szkołą?
Siemanko.
Ale zmęczona jestem. Dużo się działo. Byliśmy w domu kultury Muranów - występowaliśmy tam wczoraj. A tak dosłownie były 2 występy z naszej szkoły, w których występowałam. Pierwszy, to był aktorski o tytule - „O żebraku Darai, gazeli i sułtanie" a drugi - „Podwieczorek z Warszawą w tle" (Kawa czy herbata?). Wyniki dostaniemy 22 kwietnia. Ale pan tam nas usypiał! Na koniec, po zakończeniu, pan opowiadał, gadał, gadał i jeszcze raz gadał z pół godziny! Że aż nasza pani od kółka teatralnego usypiala. Zresztą ja też usypiałam. Na smierć wszystkich zanudził tym gadaniem, serio.
I w poniedziałek mam wystąpić z tańcem jako pani Wiosna, o boże, ja kiepsko tańczę.
Nie no, przed całą szkołą. Ale no trudno. No co zrobisz, nic nie zrobisz xD
Głupio, jak źle wypadnę, a często to mi się zdarza, więc muszę się postarać. Ja naprawdę.. Taniec i ja - nic tu się nie trzyma kupy. Serio. Chyba przeżyję.
Zresztą, ucieszyłam się z powodu wycieczki razem z gimnazjum, do Pragi, w końcu! Na 3 dni, ale dobra, żeby nie zapeszyć, zostawmy to w spokoju, dopiero w maju wyjazd. Znajdą się jakieś zdjęcia, scenki, dialogi, które opowiem :D
Być może, niedługo pojadę na konie! Ale nie wiem kiedy dokładnie. Ale Wam dam znać.
A tak ogólnie, co tam u Was słychać?
Piszcie śmiało!
Odezwę się do Was niedługo!
Ale zmęczona jestem. Dużo się działo. Byliśmy w domu kultury Muranów - występowaliśmy tam wczoraj. A tak dosłownie były 2 występy z naszej szkoły, w których występowałam. Pierwszy, to był aktorski o tytule - „O żebraku Darai, gazeli i sułtanie" a drugi - „Podwieczorek z Warszawą w tle" (Kawa czy herbata?). Wyniki dostaniemy 22 kwietnia. Ale pan tam nas usypiał! Na koniec, po zakończeniu, pan opowiadał, gadał, gadał i jeszcze raz gadał z pół godziny! Że aż nasza pani od kółka teatralnego usypiala. Zresztą ja też usypiałam. Na smierć wszystkich zanudził tym gadaniem, serio.
I w poniedziałek mam wystąpić z tańcem jako pani Wiosna, o boże, ja kiepsko tańczę.
Nie no, przed całą szkołą. Ale no trudno. No co zrobisz, nic nie zrobisz xD
Głupio, jak źle wypadnę, a często to mi się zdarza, więc muszę się postarać. Ja naprawdę.. Taniec i ja - nic tu się nie trzyma kupy. Serio. Chyba przeżyję.
Zresztą, ucieszyłam się z powodu wycieczki razem z gimnazjum, do Pragi, w końcu! Na 3 dni, ale dobra, żeby nie zapeszyć, zostawmy to w spokoju, dopiero w maju wyjazd. Znajdą się jakieś zdjęcia, scenki, dialogi, które opowiem :D
Być może, niedługo pojadę na konie! Ale nie wiem kiedy dokładnie. Ale Wam dam znać.
A tak ogólnie, co tam u Was słychać?
Piszcie śmiało!
Odezwę się do Was niedługo!
poniedziałek, 29 lutego 2016
Sherlock Holmes czy Agatha Christie?
No hej.
Ferie się dawnooo skończyły. Oj wiele nauki teraz. Klasówki, kartkówki, testy - ochhhh, no nie. Jutro mam test z polskiego, chyba mi dobrze pójdzie. Oby. U mnie nic ciekawego takiego się nie działo. Remont trwa nadal, praca wre ale są efekty, pokoje prawie gotowe. Dobra. Książkę „Morze Spokoju" oddaję jutro. Przeczytałam 3 części Heartland'u - „Powroty"; „Po burzy"; „Własna droga" a teraz „Trudne decyzje". Jeszcze wcześniej przeczytałam książkę, którą mama mi kupiła - Sherlock Holmes „Studium w Szkarłacie" Arthur'a Conan Doyle. Nie wspomniałam Wam, że ja lubię wręcz uwielbiam po prostu kryminały! Oglądać filmy Sherlock'a Holmes'a - kocham. Książki Arthur'a są świetnie, ale nie tylko jego. Również pokochałam Agathę Christie „Klątwa starej stróżki". Zagadki, wskazówki, tajemnice, dziwadła, podejrzenia, tropy - emocje są! Kto z Was lubi kryminały? Piszcie śmiało, jakie polecacie książki lub filmy!
Ale pytanie... Sherlock czy Agatha? Raczej Sherlock. Chyba, że Agatha? Trudny wybór.. No raczej wolę już Sherlock'a Holmes'a, który nie wiedział, że Kopernik udowodnił, że Ziemia się kręci wokół Słońca. I ten jego towarzysz, Dr Watson jaki zaskoczony był! Haha.
A teraz to tak. Opowiadanie piszę, I rozdział jest. II rozdział nadal się szykuje ale chyba to będzie nudne opowiadanie więc je tylko szybko dokończę albo kto wie być może dalej rozwinę jak Wam się to spodoba. Za tydzień lub dwa, ukaże się opowiadanie, zresztą zobaczycie. Teraz, moi drodzy lecę, bo wieczór i muszę się jeszcze przyszykować.
Przepraszam , że dziś post taki krótki od poprzednich ale na razie naprawdę czasu nie mam a weny brak.
Trzymajcie się!
Ferie się dawnooo skończyły. Oj wiele nauki teraz. Klasówki, kartkówki, testy - ochhhh, no nie. Jutro mam test z polskiego, chyba mi dobrze pójdzie. Oby. U mnie nic ciekawego takiego się nie działo. Remont trwa nadal, praca wre ale są efekty, pokoje prawie gotowe. Dobra. Książkę „Morze Spokoju" oddaję jutro. Przeczytałam 3 części Heartland'u - „Powroty"; „Po burzy"; „Własna droga" a teraz „Trudne decyzje". Jeszcze wcześniej przeczytałam książkę, którą mama mi kupiła - Sherlock Holmes „Studium w Szkarłacie" Arthur'a Conan Doyle. Nie wspomniałam Wam, że ja lubię wręcz uwielbiam po prostu kryminały! Oglądać filmy Sherlock'a Holmes'a - kocham. Książki Arthur'a są świetnie, ale nie tylko jego. Również pokochałam Agathę Christie „Klątwa starej stróżki". Zagadki, wskazówki, tajemnice, dziwadła, podejrzenia, tropy - emocje są! Kto z Was lubi kryminały? Piszcie śmiało, jakie polecacie książki lub filmy!
Ale pytanie... Sherlock czy Agatha? Raczej Sherlock. Chyba, że Agatha? Trudny wybór.. No raczej wolę już Sherlock'a Holmes'a, który nie wiedział, że Kopernik udowodnił, że Ziemia się kręci wokół Słońca. I ten jego towarzysz, Dr Watson jaki zaskoczony był! Haha.
A teraz to tak. Opowiadanie piszę, I rozdział jest. II rozdział nadal się szykuje ale chyba to będzie nudne opowiadanie więc je tylko szybko dokończę albo kto wie być może dalej rozwinę jak Wam się to spodoba. Za tydzień lub dwa, ukaże się opowiadanie, zresztą zobaczycie. Teraz, moi drodzy lecę, bo wieczór i muszę się jeszcze przyszykować.
Przepraszam , że dziś post taki krótki od poprzednich ale na razie naprawdę czasu nie mam a weny brak.
Trzymajcie się!
poniedziałek, 15 lutego 2016
Brak snu z powodu ośmionogiego towarzysza.
Siemanson!
Teraz piszę, ponieważ serio muszę się streszczać. Całe szczęście, że dziś nie było kartkówki z geografii o której pisałam. Pani była na tyle dobra, że tą kartkówkę przeniosła za tydzień. Nic nie umiałam, byłam nie wyspana (nie spałam tak naprawdę całą noc przez jednego głupiego, SERIO ogromnego, czarnego pająka) Wprowadziłam się w końcu do własnego pokoju, a tam w o 2 nocy się pojawia znikąd. Nie spałam, nahałasowałam trochę przy tym aż moja mama przyszła do mnie by sprawdzić co się dzieje. Moja odpowiedź: PAJĄK. Bałam się go zabić, też i jak siostra. Moja mama w końcu się go jakoś pozbyła z mojego pokoju. Uffff. Może tym razem będę mogła spokojnie spać. Mam nadzieję. Dostałam miętowe, naprawdę świetne słuchawki, nie jakby coś, że się przechwalam, ale one z Biedronki są naprawdę świetne.
Jutro oddam książkę „Papierowe Miasta" Johna Greena do biblioteki. Naprawdę dziś próbowałam siebie na tyle pilnować by byle nie zasnąć na lekcji. Może i trochę przysypiałam ale na szczęście żaden nauczyciel mi nie zwrócił uwagi. Szkoda, że pani Andżelika dopiero przyjdzie w czerwcu do szkoły.. Pani uczy informatyki, byłam na konkursie z ekipką w Łodzi Deaf Code w grudniu, by wykazać się naszą wiedzą na temat tego kota scratch, czy umiemy nim różne rzeczy robić. Naprawdę było trudno, a laptop zawodził 2x ale całe szczęście, że panowie zatrzymali nam czas, bo to było na czas. Rywalizowaliśmy z z ponad 10 (nie pamiętam dokładnie) szkołami. Zajęliśmy naprawdę mocne 3 miejsce. Zadowoleni z siebie. Naprawdę było ciężko, nasza ekipa już nie dawała rady ale ja mówiłam: Musimy dotrwać do końca, damy radę! No bo jesteśmy razem, bo jak nie my to kto da radę? I tak wyciskaliśmy z siebie ten pot i w końcu nasze dobre 3 miejsce :) Nagrody fajne, mini - drona każdy dostał a szkoła dostała dobrego laptopa. Dobra, drodzy moi, streszczam się już, bo wieczór a ja mam jeszcze trochę do roboty.
Trzymajcie się!
Teraz piszę, ponieważ serio muszę się streszczać. Całe szczęście, że dziś nie było kartkówki z geografii o której pisałam. Pani była na tyle dobra, że tą kartkówkę przeniosła za tydzień. Nic nie umiałam, byłam nie wyspana (nie spałam tak naprawdę całą noc przez jednego głupiego, SERIO ogromnego, czarnego pająka) Wprowadziłam się w końcu do własnego pokoju, a tam w o 2 nocy się pojawia znikąd. Nie spałam, nahałasowałam trochę przy tym aż moja mama przyszła do mnie by sprawdzić co się dzieje. Moja odpowiedź: PAJĄK. Bałam się go zabić, też i jak siostra. Moja mama w końcu się go jakoś pozbyła z mojego pokoju. Uffff. Może tym razem będę mogła spokojnie spać. Mam nadzieję. Dostałam miętowe, naprawdę świetne słuchawki, nie jakby coś, że się przechwalam, ale one z Biedronki są naprawdę świetne.
Jutro oddam książkę „Papierowe Miasta" Johna Greena do biblioteki. Naprawdę dziś próbowałam siebie na tyle pilnować by byle nie zasnąć na lekcji. Może i trochę przysypiałam ale na szczęście żaden nauczyciel mi nie zwrócił uwagi. Szkoda, że pani Andżelika dopiero przyjdzie w czerwcu do szkoły.. Pani uczy informatyki, byłam na konkursie z ekipką w Łodzi Deaf Code w grudniu, by wykazać się naszą wiedzą na temat tego kota scratch, czy umiemy nim różne rzeczy robić. Naprawdę było trudno, a laptop zawodził 2x ale całe szczęście, że panowie zatrzymali nam czas, bo to było na czas. Rywalizowaliśmy z z ponad 10 (nie pamiętam dokładnie) szkołami. Zajęliśmy naprawdę mocne 3 miejsce. Zadowoleni z siebie. Naprawdę było ciężko, nasza ekipa już nie dawała rady ale ja mówiłam: Musimy dotrwać do końca, damy radę! No bo jesteśmy razem, bo jak nie my to kto da radę? I tak wyciskaliśmy z siebie ten pot i w końcu nasze dobre 3 miejsce :) Nagrody fajne, mini - drona każdy dostał a szkoła dostała dobrego laptopa. Dobra, drodzy moi, streszczam się już, bo wieczór a ja mam jeszcze trochę do roboty.
Trzymajcie się!
wtorek, 9 lutego 2016
Trzeba jednak przekonać „młodą" autorkę?
Dzień dobry, dobry wieczór - jak kto woli.
W stajni nie byłam - znowu. Ale byłam w parku z psami i siostrą - jak zwykle. W piątek miała do mnie wpaść Kaśka co niżej pisałam, ale cóż, nie mogła. Trudno się mówi. W niedzielę pojechałam do właściciela fantastycznych książek Maximum Ride James'a Patterson'a, żeby oddać je w końcu.. (Może i nie tylko.) Dobra, skończyłam czytać książkę John'a Green'a - „Papierowe Miasta”. Rewelacja, tylko zakończyła się tak, jak pisarz chciał - szkoda, że akurat tak. Trochę smutne, ale dla tych co chcą przeczytać książkę John'a Green'a - owszem polecam. „Gwiazd naszych wina” też polecam, świetna książka! Aktualnie zaczęłam czytać „Morze spokoju” - Katja Millay. Początek się zapowiada niezły. Miałam czytać książkę Heartland, pierwszą cześć - „Powroty” ale tak się ułożyło. Co do opowiadania, to czekajcie cierpliwie. Może i nie ten tytuł, ale co przeze mnie samemu dodane. „Ciasteczkowy Potwór” - nie wiem czy się to ukaże na tym blogu, ale jak skoro chcecie, to pokażcie że chcecie. To może ta młoda „autorka” zmieni zdanie. Postarajcie się bo to jest naprawdę świetne. Jeszcze 5 dni do szkoły - ehhh! Nauka, ale w końcu coś porobię, więc będę lepiej się czuła. Nic nie robienie zawsze mnie wkurza, czuję się z tym źle, nie wiem czemu ale już tak mam. W poniedziałek - kartkówka z geografii, na szczęście zapowiedziana, bo to naprawdę tego jest trochę. W środę, najgorzej praca klasowa jest z matematyki - liczby ujemne, liczę na 3 czy mocną 4. Zostawmy ten temat w spokoju, skoro mamy ferie, no właśnie.
Fragmenty, które wyczytałam z książki „Papierowe Miasta” John'a Green'a spodobały mi się te niektóre. Dają naprawdę wiele do myślenia:
I tam wiele innych fragmentów z książki jako „wskazówki” są naprawdę mocne. Jak dla mnie. Nie zdradzam więcej, przeczytacie tą książkę to zrozumiecie.
Dobra tyle, napiszę niedługo!
W stajni nie byłam - znowu. Ale byłam w parku z psami i siostrą - jak zwykle. W piątek miała do mnie wpaść Kaśka co niżej pisałam, ale cóż, nie mogła. Trudno się mówi. W niedzielę pojechałam do właściciela fantastycznych książek Maximum Ride James'a Patterson'a, żeby oddać je w końcu.. (Może i nie tylko.) Dobra, skończyłam czytać książkę John'a Green'a - „Papierowe Miasta”. Rewelacja, tylko zakończyła się tak, jak pisarz chciał - szkoda, że akurat tak. Trochę smutne, ale dla tych co chcą przeczytać książkę John'a Green'a - owszem polecam. „Gwiazd naszych wina” też polecam, świetna książka! Aktualnie zaczęłam czytać „Morze spokoju” - Katja Millay. Początek się zapowiada niezły. Miałam czytać książkę Heartland, pierwszą cześć - „Powroty” ale tak się ułożyło. Co do opowiadania, to czekajcie cierpliwie. Może i nie ten tytuł, ale co przeze mnie samemu dodane. „Ciasteczkowy Potwór” - nie wiem czy się to ukaże na tym blogu, ale jak skoro chcecie, to pokażcie że chcecie. To może ta młoda „autorka” zmieni zdanie. Postarajcie się bo to jest naprawdę świetne. Jeszcze 5 dni do szkoły - ehhh! Nauka, ale w końcu coś porobię, więc będę lepiej się czuła. Nic nie robienie zawsze mnie wkurza, czuję się z tym źle, nie wiem czemu ale już tak mam. W poniedziałek - kartkówka z geografii, na szczęście zapowiedziana, bo to naprawdę tego jest trochę. W środę, najgorzej praca klasowa jest z matematyki - liczby ujemne, liczę na 3 czy mocną 4. Zostawmy ten temat w spokoju, skoro mamy ferie, no właśnie.
Fragmenty, które wyczytałam z książki „Papierowe Miasta” John'a Green'a spodobały mi się te niektóre. Dają naprawdę wiele do myślenia:
* - „Zawsze w drodze, zawsze na szlaku”
- „Wszystko pędzi przed siebie, nic nie ginie. A umrzeć jest czymś innym niż można sądzić, i lepszym.”
- „Zapisuję się w spadku ziemi, by wyrosnąć z trawy, którą kocham. Jeśli zatęsknicie za mną, szukajcie mnie pod podeszwą buta.”
- „Jeśli nikt na całym świecie nie wie o moim istnieniu - jestem zadowolony. I jeśli każdy i wszyscy wiedzą o mnie - jestem zadowolony.”** Fragmenty, Pieśń o mnie. - Walt Whitman.
I tam wiele innych fragmentów z książki jako „wskazówki” są naprawdę mocne. Jak dla mnie. Nie zdradzam więcej, przeczytacie tą książkę to zrozumiecie.
Dobra tyle, napiszę niedługo!
środa, 3 lutego 2016
O rany, horror wszędzie.
Witam, moi drodzy!
Piszę w nocy, niebywałe Paula. No co? Nie mogę spać, więc piszę post.
Kto z Was ma już ferie? Ja mam już ferie od poniedziałku - yeach. Tylko, że ewentualnie nienawidzę kiedy nic nie robię, bo wtedy człowiek za dużo myśli. A doła mogę złapać. Trzeba znaleść mi jakieś zajęcie, pospotykać się z znajomymi - takie typowe życie. Dobra, szczerze nie wysypiam się od tygodnia.. Ale co tam, każdy ma setki tysięcy problemów. Książkę James'a Patterson'a dokończyłam już dawno - „Żegnaj szkoło - na zawsze". Naprawdę rewelacja.. Świetna Max! Aż żal mi je oddawać właścicielowi, ale niestety będę musiała oddać je do swojego domu. Zaczęłam czytać książkę John'a Green'a - „Papierowe Miasta". Początek niezły, wciąga mnie do dalszego czytania, więc myślę, że będzie spoko. Jak tylko tamto skończę czytać, zacznę czytać Heartland - świetnie! Nie mogę się doczekać. Opowiadanie a znaczy książka „Ciasteczkowy Potwór" znajdzie już niebawem! Powtarzam, pisana przez moją młodszą siostrą z moją pomocą. A moi drodzy, pisać pod każdym postem cytaty? Jak chcecie, mogę nawet zrobić stronę z właśnie cytatami. Jakoś się załatwi. Ten tydzień dla mnie nie zaczął się wcale ciekawie, ale co tu dołować się. Dajmy temu spokój. (No właśnie Paula!) Dobra, drodzy, koniec marudzenia. Za dużo gadam. W piątek być może wpada do mnie Kasia - super, może wyjdziemy do parku, wpadniemy do stajni - oby była dobra pogoda!
O rany. Siostra mnie przestraszyła na śmierć. Boże. Myślałam, że to jakieś zombie. Rany, rany. Jak dobrze, że to jednak siostra a nie jakieś zombie pragnący krwi mojej. Dobra, jest spokój. Ugh! Mam takie pytanie, bo właśnie z siostrą odpowiedzieliśmy sobie na nie. Czy Wy kiedyś mieliście tak, że obudziliście się, kiedy spadaliście we śnie? Każdy tak miał, ja zresztą też i ten sen naprawdę świetnie pamiętam ze wszystkich moich snów. Opowiem go może Wam? Dobra, był naprawdę wysoki blok. Na tym, płaskim dachu od bloku była huśtawka. I ja się bujałam, i nagle wypadłam z tej huśtawki. Spadałam w czarne dno. Darłam się tej japy, że aż w realu mama mówiła, że coś tam mamrotałam przez sen. W końcu się obudziłam, z suchym gardłem - Boże, tylko mi współczuć. Haha.
Rozpisałam się, dobra już lecę, bo dziwne dźwięki słyszę a one mnie naprawdę straszą i jeszcze ten pies, który się gapi w pustą ścianę, gdzie niczego nie ma. Istny horror - nienawidzę horrorów! (Samej to tak, chyba że z kimś jestem to nie świruję, jeszcze nie.)
Do zobaczenia!
Piszę w nocy, niebywałe Paula. No co? Nie mogę spać, więc piszę post.
Kto z Was ma już ferie? Ja mam już ferie od poniedziałku - yeach. Tylko, że ewentualnie nienawidzę kiedy nic nie robię, bo wtedy człowiek za dużo myśli. A doła mogę złapać. Trzeba znaleść mi jakieś zajęcie, pospotykać się z znajomymi - takie typowe życie. Dobra, szczerze nie wysypiam się od tygodnia.. Ale co tam, każdy ma setki tysięcy problemów. Książkę James'a Patterson'a dokończyłam już dawno - „Żegnaj szkoło - na zawsze". Naprawdę rewelacja.. Świetna Max! Aż żal mi je oddawać właścicielowi, ale niestety będę musiała oddać je do swojego domu. Zaczęłam czytać książkę John'a Green'a - „Papierowe Miasta". Początek niezły, wciąga mnie do dalszego czytania, więc myślę, że będzie spoko. Jak tylko tamto skończę czytać, zacznę czytać Heartland - świetnie! Nie mogę się doczekać. Opowiadanie a znaczy książka „Ciasteczkowy Potwór" znajdzie już niebawem! Powtarzam, pisana przez moją młodszą siostrą z moją pomocą. A moi drodzy, pisać pod każdym postem cytaty? Jak chcecie, mogę nawet zrobić stronę z właśnie cytatami. Jakoś się załatwi. Ten tydzień dla mnie nie zaczął się wcale ciekawie, ale co tu dołować się. Dajmy temu spokój. (No właśnie Paula!) Dobra, drodzy, koniec marudzenia. Za dużo gadam. W piątek być może wpada do mnie Kasia - super, może wyjdziemy do parku, wpadniemy do stajni - oby była dobra pogoda!
O rany. Siostra mnie przestraszyła na śmierć. Boże. Myślałam, że to jakieś zombie. Rany, rany. Jak dobrze, że to jednak siostra a nie jakieś zombie pragnący krwi mojej. Dobra, jest spokój. Ugh! Mam takie pytanie, bo właśnie z siostrą odpowiedzieliśmy sobie na nie. Czy Wy kiedyś mieliście tak, że obudziliście się, kiedy spadaliście we śnie? Każdy tak miał, ja zresztą też i ten sen naprawdę świetnie pamiętam ze wszystkich moich snów. Opowiem go może Wam? Dobra, był naprawdę wysoki blok. Na tym, płaskim dachu od bloku była huśtawka. I ja się bujałam, i nagle wypadłam z tej huśtawki. Spadałam w czarne dno. Darłam się tej japy, że aż w realu mama mówiła, że coś tam mamrotałam przez sen. W końcu się obudziłam, z suchym gardłem - Boże, tylko mi współczuć. Haha.
Rozpisałam się, dobra już lecę, bo dziwne dźwięki słyszę a one mnie naprawdę straszą i jeszcze ten pies, który się gapi w pustą ścianę, gdzie niczego nie ma. Istny horror - nienawidzę horrorów! (Samej to tak, chyba że z kimś jestem to nie świruję, jeszcze nie.)
Do zobaczenia!
czwartek, 28 stycznia 2016
Ciasteczkowy Potwór?
Cześć wszystkim :)
Znów nie byłam aktywna na blogu, wiecie - szkoła, nie powiem, że problemów nie przybyło ale i także nadal trwający remont. Mój pokój jest prawie skończony ale jeszcze to nie wszystko.
Projekt z biologii, kółko teatralne, lekcje do 16 - można zwariować! Ale jakoś sobie radzę, jeszcze nie ześwirowałam. Ale dobra, skupmy się na blogu. Co do mojego bloga - zastanawiam się by go nie zmienić trochę? Zajmujemy się tutaj bardziej mną niż na koniach. Ale oczywiście, ciekawostki, podstawowa nauka o koniach - zostawiam oczywiście jeśli tego chcecie. Może by pisać Wam opowiadania? Mam napisaną książkę pt. "Ciasteczkowy Potwór" napisaną przez moją młodszą siostrę z moją pomocą, więc jeśli chcecie, mogę ją pisać po kawałku :)
Także no, trzymajcie się drodzy!
Do zobaczenia.
Znów nie byłam aktywna na blogu, wiecie - szkoła, nie powiem, że problemów nie przybyło ale i także nadal trwający remont. Mój pokój jest prawie skończony ale jeszcze to nie wszystko.
Projekt z biologii, kółko teatralne, lekcje do 16 - można zwariować! Ale jakoś sobie radzę, jeszcze nie ześwirowałam. Ale dobra, skupmy się na blogu. Co do mojego bloga - zastanawiam się by go nie zmienić trochę? Zajmujemy się tutaj bardziej mną niż na koniach. Ale oczywiście, ciekawostki, podstawowa nauka o koniach - zostawiam oczywiście jeśli tego chcecie. Może by pisać Wam opowiadania? Mam napisaną książkę pt. "Ciasteczkowy Potwór" napisaną przez moją młodszą siostrę z moją pomocą, więc jeśli chcecie, mogę ją pisać po kawałku :)
Przez ten czas przeczytałam naprawdę 2 rewelacyjne książki, które mi polecił chłopak, który ma świetny gust w książkach. Polecam każdemu! Dla fanów fantastyki oraz tym, którzy nie zawahali przeczytać choć raz fantastyki - polecam "Maximum Ride - Eksperyment Anioł" James Patterson - jeśli Cię to wciągnęło - przeczytaj dalsze 3 części tej serii - są po prostu ekstra!Martyna jednak zrezygnowała z bloga, kolejna osoba. Eh, ale no cóż. Będę go prowadzić sama - a jak się nie wyrobię z tym wszystkim to może mi się uda załatwić osobę, być może siostrę ale nie będę jej obciążać tym bo ma też swój blog. Dobra, słuchajcie moi drodzy, od teraz postaram się częściej dawać wpisy na bloga. Jak mnie bardziej zmotywujecie do dodawania wpis na bloga, coraz częściej będę je dodawać.
Także no, trzymajcie się drodzy!
Do zobaczenia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)